Rzepakowa historyjka

30 marca 2020
Weszłam kiedyś w rzepak. Musiałam. Tak pięknie się uśmiechał każdego poranka, gdy mijałam go w drodze do pracy, że w końcu uległam. Weszłam prosto w błoto, w nowych butach (super wyglądały z sukienką, to nic, że nie było ich nawet widać na zdjęciach☺). Powąchałam ten pięknie wyglądający z daleka rzepak – nie popełniajcie mojego błędu, on nie pachnie (choć moment „wąchania” może wyjść efektownie na zdjęciach☺).  Weszłam w rzepak i w myślach modliłam się, żeby pszczoły były dla mnie łaskawe i pozwoliły mi z niego wyjść cało.

Zrobiłam zdjęcia, kilka całkiem przyzwoitych, zostawiłam je na dysku na czas, gdy przyjdzie mi do głowy myśl, którą będę mogła pokolorować tymi obrazkami.

Myśl przyszła, nie raz, nie dwa i teraz ona czeka na dysku, aż przyjdzie czas, gdy się tu pojawi.

Dziś przyszedł dzień na te zdjęcia, bez specjalnej myśli. W kalendarzu jest wiosna, za oknem trochę zima, a w serduchach jakiś takich strach, szok, niedowierzanie, zupełnie dalekie od wiosny...


Weszłam kiedyś w rzepak, prosto w błoto, w nowych butach, wąchając jego bezwonne kwiaty i omijając pszczoły w komiczny sposób. I dzisiaj… mam nadzieję, że za kilka tygodni, znów on podstępnie mnie zwabi w swoje sidła, wejdę w to pole, będę topić się w błocie, wąchać bezwonne kwiaty i łapać dobre kadry, a później pójdziemy z Przyjaciółmi na kawę i ciacho, które spalimy na wieczornym spacerze – RAZEM. 

Buziaki!
Pozdrawiam! ♥



1 komentarze

Dziękuję za pozostawienie po sobie śladu! :)

Prawa autorskie

Zdjęcia opublikowane na blogu są moją własnością i nie zgadzam się na wykorzystywanie ich bez mojej zgody. W innym wypadku to będzie kradzież.

Obserwatorzy

Archiwum